Zdjęcia: Agnieszka Stopka
W sobotę po Dunajcu z Czerwonego Klasztoru do Szczawnicy kajakami i pontonami spłynęli amatorzy wodnego sportu i rekreacji, którym nie straszna niska temperatura i oblodzone czy zaśnieżone brzegi rzeki.
Impreza organizowana przez Słowaków już po raz 9, po raz pierwszy miała być międzynarodowa, jednak w konsekwencji była taka tylko z nazwy. Część polskiej ekipy, która zadeklarowała udział, prawdopodobnie pomyliła termin albo z innych powodów nie dopisała. Skończyło się na chęciach, ale jeden ze słowackich organizatorów podkreśla: - Za rok liczymy na większą współpracę z Polakami. W tym roku odzew z ich strony nawet nas zaskoczył i dlatego nazwaliśmy spływ międzynarodowym. Nie mamy oficjalnej strony spływu. Organizujemy go przez znajomych i przez Facebooka. Głównie są to ludzie za Zamagurza. Po polskiej stronie Schronisko Orlica utworzyło takie wydarzenie na FB. Dołączył też do nas mój przyjaciel z Polski - flisak. Dzięki temu kilka osób z Polski, chciało wziąć udział, ale może nie wiedzieli jak dołączyć. Czy mogą itd.
Główny organizator Relo powiedział: - W tym zimowym spływie chodzi o to, by zobaczyć Pieniny troszkę inne, w zimowej szacie, i oczywiście o dobrą zabawę. Każdy może wziąć udział w spływie, ale na łodzi muszą się znaleźć trzy, cztery osoby z doświadczeniem.
Relo zapytany o to, czy spływ zimowy jest trudniejszy, odpowiedział, że pływa się tak samo, jak w lecie a mrozy im nie straszne - pływali nawet przy minus 20. W tegorocznym spływie wzięło udział ok. 60 osób. Impreza zakończyła się na przystani flisackiej w Szczawnicy, gdzie wykonano wspólne pamiątkowe zdjęcie.
reklama
reklama